top of page
Szukaj
  • Zdjęcie autoraIrma Głowińska

Asertywność Żyrafy


Wyznaczanie granic i mówienie NIE, to coś z czym pewnie niejedna żyrafa może mieć problem. Kiedy to sobie uświadomiłam, to nie było bicia dzwonów w oddali ani fajerwerków w głowie, nie dostałam też za to Nobla, a się należał. Wzruszyłam więc ramionami i pomyślałam, że przecież przeżyłam tak 44 lata i można żyć dalej. W spokoju, bez stresu, że nagle muszę wyrzucać na zewnątrz swoje emocje, albo co gorsza mówić komuś co mi robi jego postawa ”pędzącego na mnie nosorożca”. Wtf? Przecież mogę zrobić krok w bok na chwilę przed i może się uda. Może mnie minie i nic mi nie będzie? W większości przypadków ucieczka miała sens ale jak to w ZOO bywa, szczególnie tym zawodowym wciąż czegoś od nas chcą, nie tylko w kwestii wyników ale też rozwoju i pracy nad kompetencjami. Takie to modne ostatnio niczym lamparcie cętki. No dobra po kilku namowach weszłam w to i ja, a w zasadzie moja mądra sowia psycholog zasugerowała, że dzięki temu się uzdrowią moje wszystkie relacje. Jak to ze wszystkim kiedy coś zaczynasz pierwszy raz i nie masz doświadczenia, to wynik na dwoje babka wróżyła. Tak było też ze mną czyli najpierw była katastrofa, po której przyszła drama zakończona atakiem paniki ze skrajnym stanem zwątpienia w sens życia. Proces rodził się w bólach. I to nie tylko moich a wszystkich, a szczególnie tych którym przyszło dzielić życie z tak pogmatwanym gatunkiem jak ja. O mało mój ostatni osobisty Dino nie wymarł. Odwilż z epoki lodowcowej miał na co dzień, do tego strefę Schengen i konflikt zbrojny.


Nie na darmo najsilniejszy huragan w historii nazwali imieniem tejże żyrafy, no cóż życie. Albo przetrwasz albo giniesz.


Zjawiska pogodowe są idealne aby zobrazować pewne zachowania w żyrafo świecie, bo podobnie jak nieprzewidywalne mogą być skutki huraganu, to tak samo jest z wyznaczaniem granic i asertywnością. Niczym zabawa z nabitą bronią ale najczęściej kończąca się samo postrzałem. Tak było ze mną. Całe życie z głową w chmurach i spróbuj się dogadać. Bez szans. Przynajmniej na początku. Kiedy nadchodzi huragan, to pierwsze co robią specjaliści, to próbują go oszacować w skali Saffira-Simpsona, aby przygotować się z odpowiednią reakcją. O ile prościej i bezpieczniej kiedy słyszymy, że ten co nadchodzi to tylko 1 czy 2 kategoria.



Gdyby istniała podobna skala do wyznaczania granic o ile byłoby nam łatwiej funkcjonować. Wyobraźmy sobie, że mamy takie kategorie mówiąc NIE - patrz zdjęcie 3


Poniższa kategoryzacja jest wyłącznie wytworem mojej wyobraźni ale jakże prawdziwa w codziennym zastosowaniu.

Jak poszczególne fazy wyglądają w praktyce: 1. Mówię nie ale myślę tak. Jak się od tego uwolnić, jak nawet chłopcom wpaja się, że jak kobieta mówi nie to tak naprawdę jest to tak. Kto próbował? Ile razy zadziałało, a ile skończyło się przypadkiem, że przecież i tak chciałaś tylko się droczysz. 2. Wydaje mi się, że nie, to tak naprawdę nic innego jak typowa furtka, że w razie gdyby adresat mojego nie okazał niezadowolenie, to ja szybko dam się przekonać co do jego racji, no bo przecież moja nie była wcale taka 100% i ważna. Co ja tam w sumie wiem.. 3. Ja mówię nie ale, no właśnie to ale. Jedna z zasad w komunikacji mówi, że użycie ale w zdaniu zmienia jego znaczenie i obniża wartość przekazu jaki pojawił się przed użyciem ale. Bardzo Cię lubię ale…nic z tego nie będzie. I co zostaje? Druga część zdania. Chociaż w pierwszej było tyle pozytywnych emocji. Takie tak ale jednak nie. Takie nie ale może tak. 4. Nieśmiałe nie zwykle zbyt cicho wypowiedziane i tak utknie w chaosie codzienności. Bo jeśli ledwo sama je słyszę, to co mówić o innych. Co mówiłaś? No to klops, już po mnie bo jak za pierwszym razem nie słyszane, to weź i powtórz. Nie ma bata. Mówiłam, że tak. Meh. 5. Nie na pełnym gazie, to moja ulubiona kategoria. Taka z przytupem, z energią i szybkim sprintem na koniec. Najlepiej się przy tym nie odwracać. Na jednym oddechu wygarnąć i w tył zwrot. Niech ma i się teraz z tym oswaja. A ja już jestem na drugiej półkuli. A hoj…nie mylić z innym słowem. 6. Wkurwione nie występuje rzadko w naturze. Przynajmniej mojej bo jako typowa Waga zawsze staram się mówić tak, żeby nikogo nie urazić. A jak urażę to jest drama. Tydzień z głowy. Jednak historia zna władców, którzy specjalizowali się w tej kategorii. Czy żyli długo? Kto by się tym przejmował, skoro byli skuteczni tu i teraz. Taki np. Ryszard II Plantagenet, król Anglii i 5 w rankingu najbardziej szalonych władców. Zaczynał jako słabowity i niezdecydowany chłopiec aby następnie gnębić swoich przeciwników stając się despotą nieznoszącym sprzeciwu. Wyższa szkoła asertywności i stawiania granic. 7. Nie do potęgi czyli dobrze znane wszystkim panom nie bo nie. Który będzie dyskutował?



Szach mat. c.d.n tekst: Irma Głowińska Materiał źródłowy 1: w artykule użyto zdjęcia z portalu https://blog.meteomodel.pl/irma/


#lifelessons #growing #lifestyle #asetrywnosc

47 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page