top of page
Szukaj
  • Zdjęcie autoraIrma Głowińska

Cena Twojej ODWAGI

Kiedy zaczynałam zabawę w blogowanie miałam w głowie milion myśli. Czy powinnam, a co jeśli nikt nie będzie chciał tego czytać albo co gorsza na podstawie tego zacznie oceniać? To trochę takie wystawienie się na odstrzał. Tylko nie wiem czy wolę być bardziej jeleniem, tudzież sarną czy dzikiem, na którego można zapolować.


A potem pomyślałam, że przecież spełnianie marzeń nie zawsze jest proste. Nie zawsze musi każdemu się podobać, to co robię, ani tym bardziej nie muszę każdego zadowolić, bo nie jestem rurką z kremem. Zawsze znajdzie się ktoś nieżyczliwy, ktoś kto z pogardą powie „ona pisze bloga”. Pfff..so what? No pisze 😊 i okazuje się, że ktoś jednak chce to czytać!. Po pierwszych pozytywnych reakcjach byłam jak w transie, albo jak po dobrym seksie. Tak, zdecydowanie można to porównać do tego. I na pytanie po co mi to - dzisiaj mogę śmiało odpowiedzieć, bo mam odwagę dzielić się tym co myślę. Przelewać na słowa pisane, tą całą gonitwę myśli, które mkną przez moją głowę sekunda po sekundzie. A jeśli sprawiam dzięki temu, że ktoś się uśmiechnie albo zamyśli nad tym co pisze, to jestem mega szczęśliwa.

Nie mam biznesplanu, nie wiem w jaką stronę pójdę w tym moim pisaniu. Każdy post powstaje pod wpływem jakiegoś impulsu lub wydarzenia. Nie jestem maszyną wydawniczą pozbawioną emocji i uczuć, która tworzy pod najpopularniejsze słowa klucze czy hasztagi. Piszę, bo czuję otaczający mnie świat każdą komórką i poziom wrażliwości mam wyższy niż średnia krajowa i to już po podwyżce. Marzy mi się prowadzić z Wami dialog, aby ta moja ekspresja znajdowała odpowiedź z drugiej strony. Pewnie potrzeba na to czasu, bo nie wszystko na raz się da. Każdy wpis to cenna lekcja dla mnie. Każda inna i każda ważna. Lekcja odwagi.


Platon powiedział, że „ odwaga to wiedza czego się bać trzeba, a czego nie”. Zawsze skłaniałam się do rozumienia odwagi, jako siły jaką posiadamy, aby zmierzać w wyznaczonym przez siebie kierunku, bez względu na to co po drodze nas czeka. Czy jeśli odwaga jest wiedzą, to można się jej nauczyć? Podobno zaczyna kształtować się już w dzieciństwie i jest częściowo cechą wrodzoną, a częściowo nabytą z wiekiem, doświadczeniem. Będzie zależeć od naszego profilu osobowościowego, bo ekstrawertyk częściej ją w sobie znajdzie, a przynajmniej stworzy takie pozory. Wyniesiemy jej podstawy wraz z naszą kulturą i wychowaniem, niczym posag w dorosłe życie. We mnie odwaga rosła wiele lat, kiełkowała powoli, karmiona lękiem. Trudno jest oderwać nogi od ziemi, kiedy masz wygodne życie, stabilną pracę i kogoś kto od wielu lat kładzie się z Tobą w tym samym łóżku. Tylko czy oznacza, to że czujesz się szczęśliwy i spełniony? W sumie trzeba też odwagi by w tym trwać. Tylko, że świadomość, że jest to już pierwsza jej forma przychodzi potem. Jak zaczniesz proces odliczania, do startu.


Ja wystartowałam pierwszy raz z falstartem. Zmagazynowana w komórkach odwaga zutylizowała się po kilku miesiącach. Wróciłam do punktu wyjścia, aby jednak dorosnąć. Dorosnąć do samej siebie, dorosnąć do swojej decyzji, dorosnąć do otaczającego mnie świata. Dorosnąć do zdania – napraw swoje życie. Paradoksalnie młodszy okazał się mentalnie starszy, bardziej stabilny. Do tego też musiałam mieć w sobie wiele odwagi, bo żyjemy mimo wszystko w świecie pełnym stereotypów i purytanizmu. Łatwo nam oceniać innych, generalizować i wydawać osąd, tylko na jakiej podstawie? Odwaga ma czasem wysoką cenę.


Z każdej sytuacji, z każdej napotkanej osoby, z każdego sukcesu i porażki wyciągałam lekcje. Raz były to lekcje pokory, abym umiała dostrzegać, to co niepisane, a innym razem zdrowego egoizmu, kiedy traciłam wiarę w siebie. Cały proces zaczęłam od sięgania po to co ja chcę. Zawodowo i prywatnie. Nie mówię, że się nie bałam, bo to byłoby kłamstwo. Bałam się tak bardzo, że aż zatykało mnie ze strachu. Wszystko było nowe, wszystko było nieznane, wszystko było niepewne. Ale obudzona we mnie, ta bardziej waleczna część zaparła się, że dam radę. Ostatnie dwa lata to ciągły proces, proces zmian i uczenia się. Także siebie samej. Proces okupiony często brakiem zrozumienia i morzem łez.


Wyszłam ze swojej strefy komfortu w każdym obszarze mojego życia i kiedy odwracam się przez ramię i patrzę na tą przestraszoną dziewczynę, którą byłam jeszcze nie tak dawno, to mam chęć do niej pomachać z teraz i tu i krzyknąć „idź, bo dasz radę, a tym co inni na Twój temat powiedzą, wypchaj kieszenie w starym palcie i oddaj na PCK”



 

333 wyświetlenia0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page