Irma Głowińska
Pułapki w związkach
Ostatnio dużo czytam na temat związków, relacji i próbuję zrozumieć pewne zachowania. Nie jest tajemnicą, ani niczym odkrywczym że będąc po rozwodzie nie chcę popełnić tych samych błędów. Tylko sama nie jestem pewna czy mi się udaje? I czy też nie przeginam w drugą stronę, dając za dużo i dostając niewiele. Gdzie jest balans? Myślę, że to jest kwestia umowna i każdy sam dochodzi metodą prób i błędów do pewnej akceptowalnej granicy. Gorzej kiedy nie umiemy tej granicy postawić bo od zawsze mamy z tym problem. Co wtedy? Jedziemy szóstkę Weidera czyli dzień w dzień się katujemy. To, że to piszę nie oznacza, że zrobiłam już specjalizację ze stawiania granic. Przeciwnie, raczkuję w tym temacie i jestem idealnym przykładem masochisty. I chyba przeszłam przez wszystkie możliwe do popełnienia błędy w relacji damsko-męskiej. Zawsze miałam skłonności do tego, że jak się za coś biorę, to musi być zrobione dobrze, to jak już coś pieprzyć, to też na maksa.
Co robiłam albo wciąż robię źle (bo to, że to już wiem wcale nie oznacza, że więcej tego nie robię):
a. Domyśli się czego chce – oczywista oczywistość, przecież jak kocha, to musi wiedzieć na czym mi zależy, czego oczekuję i co bym chciała, żeby robił. Muszę codziennie o tym mówić, przypominać, instruować? No kurde musisz! Bo inaczej będziesz siedzieć z miną skwaszonego jabłka, a on nie będzie wiedział za co. Zapytać nie zapyta, chyba, że za pierwszym razem bo potem będzie się bał, że wyjdzie na tego co nie wie, a przecież powinien. Błędne koło?
b. Kiedy nie mówi co czuje, to znaczy, że mu nie zależy – kolejny stereotyp, który kosztował mnie sporo, a przecież nie każdy ma super naturalne predyspozycje, do tego aby być wylewnym, jak woda w potoku. Różnice osobowościowe, wychowanie, bagaż z poprzednich związków, niepewność albo zwyczajnie wstyd przed odsłonięciem się. To wszystko wpływa na zdolność do wyrażania uczuć. To jak z talentem do robienia porywających prezentacji, jedni mają to we krwi, a dla innych sama myśl o tym kończy się sraczką.
c. Nie odzywa się bo pewnie ma inną – znamy, to oczekiwanie na kolejną wiadomość, telefon, spotkanie, meh. Sprawdzanie telefonu co chwile, a jak się nie odzywa, to aktywności na Messengerze, tudzież innym komunikatorze i wtedy jedyny słuszny wniosek, że pisze ale jak nie ze mną, to z jakąś inną. No kurde jest inna na bank. I czasem może się zdarzyć, że mamy rację, bo trafi nam się pan toksyk ale czasem same wpadniemy w spiralę głupich myśli. Tylko jeśli mamy rację, to po co wtedy czekać i po co wtedy kontakt z nim? Szukać dalej, aż będzie ten właściwy, który każdego dnia będzie się budzić i zasypiać ze świadomością, że jesteś.
d. Bez codziennej rozmowy nie zbuduje poczucia intymności w związku – cokolwiek ale do niego mówić, bo przecież jak nie ma rozmowy, to nie ma relacji, a tylko następuje proces oddalenia. Serio? A co w sytuacji kiedy spotykasz się z kimś kto jest osobą z natury małomówną, kimś kto woli i ceni sobie razem pomilczeć. A Ty wtedy zalewasz go swoim słowotokiem jak Niagara w szczycie sezonu, aż gościu nie może się połapać w zawiłych meandrach twoich opowieści i jak dobrze pójdzie, to wyłączy się przy 3.
e. Jak będę mu gotować, sprzątać i podstawiać wszystko pod nos, to będzie mnie kochał bardziej – no jeśli szukał opiekunki, gosposi, praczki i sprzątaczki połączonej z funkcją matki w jednym, to sukces będzie. Tylko za jaką cenę? Przecież jak wychodzi z domu, to umie znaleźć drogę do sklepu a potem do otworu gębowego czyli inteligentny. Po co go robić kaleką w domu? A sama potem snuj się po domu z maską męczennicy i poczuciem niedocenienia, wykorzystania i nierównego zaangażowania w związek, A po co się pchała na starcie? Plus 10 do zajebistości lepiej zgarnąć inną metodą..
f. Jak siedzi non stop w komputerze/telefonie to znaczy, że jestem mniej ważna, bo woli wszystko inne – może tak, a może nie. Zapytaj, ustal zasady i się nie spinaj, bo jak będziesz robić mu ból głowy, to i tak tym nic nie wskórasz. Jedna z zasad kosmosu mówi, że to co dajesz, to odbierasz.
g. Nie przynosi mi kwiatów, to mu nie zależy – a może jest pragmatyczny i uznaje, że kwiaty nie są oznaką zaangażowania, a zwyczajnie stratą pieniędzy, bo za chwilę lądują w koszu. Co innego jak jest okazja, wtedy są ważnym dodatkiem. Albo zwyczajnie nie wie, że nam na tym zależy – patrz punkt a.
h. Uda mi się go zmienić – nikt nigdy nikogo na dłuższą metę nie zmieni. A jak ktoś się deklaruje albo wierzy w to, to niech się wypcha sianem, bo to bujda na resorach. Założy maskę na chwilę, a i tak swoje będzie robił albo wróci do przyzwyczajeń prędzej czy później, żeby się przekonać na ile pozwolisz. Druga zasada kosmosu mówi, że prędzej piekło zamarznie niż facet się zmieni. Jeszcze się taka nie urodziła, co by go zmieniła.
i. Zawsze ma ochotę na seks, przecież jest facetem – i dlatego wierzymy, że co 6 sekund myśli o seksie? No może myśli, a może nie. Jakiś procent pewnie tak, ale cała reszta jest raczej normalna i też może mieć gorszy dzień, wkurwa w pracy czy jakąś spinę z rodziną. Nastrój jest ważny i to nie tylko my mamy go mieć. A jak za bardzo naciskamy, to się zrobi jeszcze większy klops.
j. Musi być moim najlepszym przyjacielem i wysłuchiwać z detalami relacji z każdego dnia – serio? Przecież on się nie połapie, która Zośka a która Maryśka spojrzała na nas dzisiaj krzywo i pewnie coś do nas nagle ma. Nasze dramy z ich punktu widzenia są infantylne i mało istotne. I nie widzą sensu ich analizować ani przeżywać. A jak wyjadą z rozwiązaniem, bo przecież są nastawieni 0-1 i jak jest problem, to działają, to jest ryk, że są nieczuli i nas nie umieją wysłuchać – znowu wracamy do punktu a, bo się nie domyślił, że miał być tylko ramieniem do wylania żalu, od czasu do czasu powiedzieć naprawdę albo no coś Ty, tudzież otrzeć łzy a nie tam formułę rozpisywać w Excelu.
k. Będzie z chęcią poznawał moich znajomych i uwielbiał moją rodzinę – naprawdę musi? Jak jest fajna, to czemu nie, ale w większości przypadków może czuć się jak w cyrku. Gdzieś czytałam, że aby przetestować faceta trzeba zabrać go do babci, bo starsze osoby widzą więcej i zawsze potem wystawią właściwą ocenę. Kurde, co za brednie. A jak babcia słabo widzi, bo staruszka albo nie słyszy dobrze i nawet nie wie czy nasz obiekt westchnień mówił cokolwiek czy tylko mu w brzuchu ze stresu burczało.
l. Nie będzie miał innych przyjaciółek – o ho ho ho! A jak będzie to co? Czubek góry lodowej. Trzecia zasada kosmosu mówi, że nie ma przyjaźni bez seksu między kobietą a mężczyzną i jeśli nawet jeszcze tego nie zrobili, to prędzej czy później i tak się to wydarzy. Jeśli więc jakieś ma to…Wiej! Inaczej się zadręczysz.
m. Wszystko będziemy robić razem – papużki nierozłączki normalnie. Do toalety też razem, a co. Jak wszystko, to wszystko. I wyprowadzać się na smyczy. A potem narzekamy, że nie mamy przestrzeni i nawet do przyjaciółki nie możemy iść na kawkę.
n. Jak będę mu codziennie mówić, że go kocham, to się przełamie też – kota można też zagłaskać na śmierć. Tylko po co? Jak będzie słuchał codziennie, to albo mu się w tyłku poprzewraca albo się uodporni. Zresztą wtedy obniżamy też wagę takiej chwili, momentu kiedy to mówimy stale, codziennie. Jak dzień dobry czy jak minął dzień? Emocjonalność kontra pragmatyczność. Czasami ciężko znaleźć balans.
o. Kiedy zrozumie, że jestem kobietą jego życia – cholera może być, że nigdy. A my czekamy, czekamy i nic. Wpadamy wtedy w spiralę jeszcze większej gonitwy za..no właśnie za czym? Przecież bycie z kimś to nie wyścig o nagrodę. Pytanie w dwie strony? A on jest mężczyzną życia? A jeśli tak, to wie o tym czy patrz punkt a? Zresztą wygląda, że nawet Brad nie wiedział bo skończyło się jak się skończyło i czasami może nie warto czekać na ten jeden moment, bo potem nic nie będzie już takie samo.
Trochę się rozpisałam, ale w tym temacie i tak dotknęłam wierzchołka góry lodowej. Jak świat światem zawsze będzie próba sił i można mnożyć tą listę w nieskończoność. Co chatka to zagadka, jak mawiała jedna z koleżanek. Pozdrawiam ją z tego miejsca. Może się domyśli, że to o niej mowa, jeśli czyta. Wszelkie zbieżności i podobieństwa przypadkowe a całość jest w pełni fikcją literacką autora..
