Irma Głowińska
Mój jest ten kawałek podłogi?
I nie chodzi mi wcale o to, abyście zaśpiewali słowa hymnu parkieciarzy.
Dzisiaj tym postem stawiam pytanie ile jest w naszym codziennym życiu działania pod czyimś wpływem a ile swobody w podejmowaniu decyzji?

Nieustannie spotykamy się z nakazami, zakazami, zasadami czy prawami, które wpływają na nasze zachowanie, jako jednostki indywidualnej oraz na nasze relacje w społeczeństwie. Zaczynamy dzień z nakazami. Nastawiamy alarm w telefonie na rano, nie dlatego, że sami chcemy, a w głównej mierze dlatego, że musimy. Przebieramy się z pidżamy (o ile w niej śpimy) w korpociuch i dalej heya. Gnamy na hulajnodze, rowerze czy też bardziej fancy środku lokomocji w miejsce, gdzie czeka na nas kolejny dzień pełen norm zasad i procedur. Ustalonych i spisanych przez kogoś. Jak mamy szczęście to wchodzimy w skład grupy trzymającej władze i to my nadajemy rytm w jakim będą podrygiwać inni.
Tak było, tak jest i tak będzie, bo:
"musisz mieć pracę bo za co będziesz żyć";
"musisz się odpowiednio zachowywać bo nikt nie będzie Cię lubił";
"musisz założyć rodzinę bo jak tak sama";
"musisz być z nim bo co ludzie potem powiedzą";
"musisz być z nim, przecież to nieudacznik?"
"musisz tak skakać z kwiatka na kwiatek?"
i wiele innych podobnych musiów czy polecusiów. I o dziwo robimy, to zupełnie naturalnie, nawet się nad tym zbytnio nie pochylając.
Czy jednak na pewno wszelkie normy służą człowiekowi, czy wręcz przeciwnie – ograniczają nam możliwości i rozwój?
Czy jak w słowach piosenki zawsze trzeba nam mówić co mamy robić?
Czy kij i marchewka to wciąż najpopularniejszy duet motywacyjny?
Czy dalej dzielimy się na A i B?
Zastanówmy się nad definicją normy.
Jedna z możliwych głosi: norma – filar, w etyce zasada postępowania – nakaz (zakaz) określonego zachowania w danej sytuacji, wyznaczające obowiązki i powinności, formułowane wg obowiązujących ocen i wartości moralnych.
Przenieśmy to na grunt codziennego życia. Świadoma praw i obowiązków wynikających z założenia rodziny, jakbyśmy nie mogli normalnie inaczej tego powiedzieć, od tego momentu zmieniając swój status zmieniam przynależność do normogłosiciela. Czy to oznacza , że ktoś będzie ode mnie egzekwował te prawa i obowiązki? Pytanie retoryczne bo przecież równouprawnienie.
Czy wobec powyższego powinnam, aby uniknąć późniejszych rozczarowań lub co gorsza łamania praw i obowiązków, spisać je fluorescencyjnym markerem na lodówce wraz z podpisami?
Prawo nr 1 - Mam prawo wydać co zarobię. nawet na 138 parę butów, jeśli miały inny obcas i odcień czerni :)
Prawo nr 2 - W trakcie wizyty u fryzjera, kosmetyczki czy spa wszelkie próby kontaktu są zabronione a numer 112 jest dostępny nawet bez karty w telefonie.
Prawo nr 3 - Od lodów i czekolady się nie tyje, bo one ratują życie...Twoje nie moje :)
Prawo nr 4 - Twoja karta nie bierze udziału w plebiscycie "ten pierwszy raz"
Prawo nr 5 - Nawet jeśli nie wypiję, to kupię. Nie wywietrzeje przecież.
Prawa powinny ewaluować i z każdym rokiem należy dopisywać ich więcej, bo to jakbyśmy zdobywali kolejną gwiazdkę czy sprawność w szkole przetrwania.
Przechodząc do drugiego punktu czyli obowiązków, mniej już przyjemnego bo od razu na samą myśl, że będą nam nakazywać to się człowiek usztywnia jak ogórek w zalewie octowej. Te też powinny być zapisane i powieszone w miejscu widocznym dla oczu...
Obowiązek a - Rolka po papierze nie ulega biodegradacji w 2 minuty i wciąż tam będzie do Twojej następnej wizyty, więc jeśli nie zamierzasz robić hawajskiego łańcucha to dla własnego bezpieczeństwa pozbądź się tego tak jak swojego g....na.
Obowiązek b - Lodówka to nie jest perpetum mobile i sama się nie ładuje, jak nie wrzucisz to nie wyjmiesz, nie będzie jackpota. Im więcej ją wietrzysz i sprawdzasz czy się drzwi nie zacinają, a światełko wciąż działa, to tym szybciej dostajesz potem swojego świeżaka, słodziaka czy innego superciaka.
Obowiązek c - W Google jest wszystko, wiec też daty kiedy obowiązkowo kupuje się kwiaty i prezent! To na Gwiazdkę się nie liczy razy 12.
Obowiązek d - Zestaw podręcznych pochwał, ochów i achów na widok oraz innych miłych słów należy używać na dzień dobry, aż do odwołania.
Obowiązek e - Kocham Cię mówimy, a nie myślimy o tym lub się zastanawiamy przez kolejne dziesięciolecia.
Sprawdzaliście ilość rozpadających się relacji obecnie?
Chyba tutaj ktoś nie ustalił własnych norm i praw...i potem niezgodność charakterów.
A podobno według ekspertów nawet jedna trzecia małżeństw w Polsce kończy się rozwodem. Patrząc jednak na dane statystyczne Europy, to nie jesteśmy najgorsi, bo cytując gospodarka.dziennik.pl: "Europejski Urząd Statystyczny (Eurostat) opublikował w poniedziałek dane dotyczące liczby rozwodów w krajach UE w przeliczeniu na liczbę mieszkańców. Wynika z nich, że najrzadziej rozwodzą się Maltańczycy i Słoweńcy. Najczęściej - Łotysze, Litwini, Duńczycy i Szwedzi. Najwyższy współczynnik rozwodów na 1 tys. mieszkańców w 2020 roku wśród państw Unii Europejskiej miały Łotwa, Litwa i Dania (po 2,7), a najniższy Malta (0,5) i Słowenia (0,8). W przypadku Polski wskaźnik ten wyniósł 1,4."
Dlaczego jednak się decydujemy rozstać?
Zdaniem psychologów, głównym powodem jest unikanie prowadzenia ze sobą rozmów np. przed podjęciem ważnych decyzji, co wiąże się z przekonaniem, że druga strona dostosuje się do naszej wizji życia. Brzmi znajomo? To niczym ustalić prawa i obowiązki z samym sobą, a egzekwować je potem z żelazną konsekwencją od drugiej strony. I co będzie? Niby Twój kawałek podłogi ale rządzi na nim za Ciebie już ktoś inny. Czy tego chcesz czy nie.
Ale jak to? Ja myślałam, że tego chcesz? Ale dlaczego odchodzisz skoro to ja wiem lepiej czego potrzebujesz? Przecież Ty nawet nie lubisz jajecznicy, a ona tylko to potrafi ugotować! Zginiesz beze mnie! Zobaczysz wrócisz tu jeszcze ale drzwi będą zamknięte..
Pewnie dlatego mediana wieku nowożeńców zawierających związek małżeński po raz pierwszy przesunęła się do 29 lat dla Panów i 27 dla Pań. Z jednej strony dłużej czekamy z decyzją a z drugiej szybciej kończymy w przypadku niezgodności.
Na drugim biegunie znajduje się natomiast inny, równie często spotykany powód, dla którego pary decydują się na rozstanie, a mianowicie chęć odkrywania świata na własną rękę oraz samorealizacja. To niczym przeciwstawienie się regułom i zasadom, że o moim życiu decyduje ktoś jeszcze. Trochę egoistyczne postrzeganie ktoś powie, a inny doda, że to brak dojrzałości. A może to manifest niezależności i nie poddawanie się cudzym wpływom? Chociaż dla mnie to bardziej wygląda na chęć potwierdzenia własnej wartości i tego co znaczę w tym świecie i co po mnie zostanie...Często druga strona zupełnie bezwiednie podcina nam skrzydła, albo blokuje przed chęcią rozwoju z obawy, że zrobimy krok na przód bez niej, a ona zostanie tu i teraz. Sama, bez pomysłu na siebie.
Zmiana potrzeb
Nie jest tajemnicą, że człowiek idąc przez życie i spotykając na swojej drodze innych uczestników ruchu życiowego w pewnym stopniu się zmienia, poszerza światopogląd i swój krąg potrzeb. To jak z ubraniami czy meblami, to co modne i wygodne dzisiaj, jutro będzie już antykiem. Dzisiaj powiem, że potrzebuję ten model auta, nie mogę żyć bez termomixa, chce lepszy telewizor, smartfon. Chce być z X, być kochana, zwiedzać świat.
Każdy z nas czegoś pragnie lub o czymś marzy. Każdy z nas odczuwa pożądanie. Każdy ma swoją piramidę potrzeb, która wyznacza jego drogę do celu. Wielu specjalistów zadaje sobie pytanie dlaczego ktoś ma taką a nie inną siatkę potrzeb? I jak zamierza osiągać swój cel? Co go napędza i co go motywuje?
Czy są w tym pomocne normy, zasady i nakazy? Czy raczej idąc pod prąd jesteśmy w stanie dotrzeć dalej, sięgnąć wyżej i zanurkować głębiej?
A może jak dotrzemy do naszego celu, to nie poczujemy spełnienia i satysfakcji, bo jak raz poczujemy zew, to już nas nosić będzie zawsze?
Maslow głosił - "Człowiek, to zwierzę, które żywi pragnienia i rzadko – jedynie na krótkie okresy – osiąga stan całkowitej satysfakcji. Gdy jedno pragnienie zostaje zaspokojone, na jego miejscu pojawia się inne. Kiedy i ono zostaje spełnione, do gry włącza się następne. Cecha ta wyraźna jest u istot ludzkich przez całe życie, ponieważ człowiek praktycznie zawsze czegoś pragnie"
Czyżby więc człowiek jako jednostka napędzana potrzebami nigdy nie zazna spokoju?
I ile razy po drodze zada sobie pytanie czy naprawdę warto o to było walczyć?
Forteca i obrona własnego zdania
"Wolnoć* Tomku w swoim domku?"
Wierszyk stary jak Pan Hilary ale czy mimo, to, że każdy go zna i z niego się śmieje, to u siebie w domu lub w miejscu będącym jego własnością może robić, co chce, nie licząc się z niczym i nikim?
Uwielbiana Maria Czubaszek mówiła "Kiedy od mężczyzny odchodzi kobieta, to odchodzi kobieta. A kiedy od kobiety odchodzi facet, to wali jej się cały świat." i potem jeszcze "Ktoś kiedyś powiedział, że mężczyzna, który jest z jedną kobietą dłużej niż dwadzieścia lat, zasługuje na aureolę. Lepiej przyprawić mężowi aureolę niż rogi."
Ile z nas potrafi postawić na swoim lub obronić własne zdanie w dyskusji, w której udział biorą mężczyźni, czy przed własnym mężem?
Przecież każdy chce o sobie decydować, bo wie co dla niego jest najlepsze. Jednak stereotyp, że najpierw o nas decyduje mama a potem partner wciąż kryje się w zaciszu 4 ścian, gdzie kobieta podporządkowuje się. Bo często myśli, że nie umie podjąć decyzji, albo jej decyzje są gorsze niż te podjęte przez partnera, szefa, kolegę z zespołu.
Usuwamy się w cień, pozwalamy by ktoś inny decydował, nie chce nam się tracić energii na walkę, chcemy ciszy i spokoju, po co nam potem słuchać gadania itd.
"Patrz Krystyna a takim się zgodnym małżeństwem wydawali? I ona zawsze taka cicha i miła, pierwsza mówiła dzień dobry. Kto by pomyślał, że on takie rzeczy wyprawiał i nikt nic nie słyszał..."
Nie wtykaj nosa w nie swoje sprawy mówili nam. U siebie mogę robić co chce i nic Wam do tego - woow ależ on jest wygadany wołali...i asertywny dodawali inni.
A jednak nawet będąc u siebie powinniśmy przede wszystkim myśleć o tym czego chcemy MY, czego chcę JA. Ważne z kim jesteśmy i jak nasza obecność wpływa na drugą osobę. Bycie razem w poczuciu komfortu a nie przymusu. Nie pod presją czy nawet groźbą i karą, bo to jest moje miejsce i ja tutaj panem, sterem i okrętem. A drugiej stronie co najwyżej może przypaść rola majtka...oby nie na galerze.
*Wolnoć to inaczej skrót wyrażenia wolno ci!