Irma Głowińska
I nadaję Ci imię..
czyli jak wybór imienia wpływa na nasze życie.
Rodzimy się, a w zasadzie płodzą nas jako no name, ale umieramy już jako ktoś.
Ktoś kogo wybranym imieniem obdarowali rodzice. Proces w zależności od stopnia zdecydowania mógł być szybki bądź skomplikowany. Efekt końcowy również. Czy to dobrze, że internet oferuje wszelkiego rodzaju spisy imion, gdzie niezdecydowani a nawet zdesperowani rodzice mogą zaczerpnąć nieco inspiracji? Czy może podobnie jak z wąchaniem perfum, przy 3 tracisz już zmysł węchu, ale sięgasz jeszcze po następne, mimo iż dalej nie wiesz jakie wybrać. Można nosić ziarenka kawy, ale kto by to pamiętał. A z imionami tak się nie da. Często zastanawia mnie dlaczego rankingi popularności wybieranych imion, powstające jak grzyby po deszczu, cieszą się aż tak duża popularnością. Czy to znaczy, że nawet w tej dziedzinie kierują nami trendy? I tak przecież od kilku lat zamieniając się miejscami na podium królują: Zuzanna i Antoni, Julia i Jakub, Maja i Jan. Jak dla mnie wszystkie spoko i raczej z kategorii przyjemnych i nieskomplikowanych, ale jest jedno ale. No bo czy to takie fajne jak wołasz swoje dziecko a odwraca się 10 innych?
Moje imię natomiast należy do tego drugiego gatunku.
Nie mylić z drugim sortem 😊. Skomplikowane i to nie tylko dla mnie ale też dla reszty świata. Ile razy muszę powtarzać. A ile razy poprawiać. Od przedszkola ciągnie się za mną nieprawidłowe nazywanie mnie, tak naprawdę nie moim imieniem. Prawie każdy kto mnie spotyka i komu się przedstawiam „cześć jestem Irma „ natychmiast myśli, ba wręcz jest przekonany, że to zdrobnienie od Irmina. Nie! To zupełnie inne imię. Jak Jarek i Arek, Bartosz i Bartłomiej czy Anna i Joanna. Niby brzmią podobnie ale są inne. W podstawówce spędzało mi to sen z powiek. Nagminnie przekręcane imię zaczęło mi doskwierać. Był nawet czas, że się go wstydziłam i żałowałam, że nie mam jakiegoś zwykłego. Albo, że nie nazwali mnie tak jak proponował tata – Karina. Ale lekarz rodzinny powiedział, że prawie tak jak konia chcą nazwać dziecko. Bez obrazy dla innych Karin, ale akurat wtedy leciał serial Karino. Kto pamięta ten wie. No i stanęło na wyborze mojej mamy, która miała w szkole koleżankę o tym imieniu.
Irmina, Irminka, Irka, Irenka to tylko nieliczne jakie szły ze mną przez lata. Zamiast zwyczajnie i poprawnie tak jak mi nadali na chrzcie czyli Irma. Takie w sumie zimne i zupełnie nie słowiańskie imię rzec by się chciało. No bo w sumie to imię pochodzi z języka niemieckiego i w bezpośrednim tłumaczeniu znaczy wielka, potężna, silna ale także szanowana i czczona. Oczywiście dalsza interpretacja imienia jest dużo bardziej złożona, ale nie będę się tutaj na ten temat rozpisywać, bo nie w tym rzecz.
Odniosę się, za to do psychologii imion, która bada ich wpływ na osobowość człowieka. Imiona czyli nasze nazwy osobowe od początku istnienia społeczeństw miały za zadanie identyfikować osoby. Bo bez tego jak w „Rrrr” każdy byłby Adam i Ewa. Od początku było tak, że najstarsze imiona wyrażały życzenia rodziców, aby dziecko posiadało określone właściwości, lub odzwierciedlały jego cechy fizyczne i wewnętrzne np. Gęba, Smętek. Często nadawano imiona jako dowód miłości do drugiej osoby jak Kochan, Miłowan, albo informujące o jej urodzie czy zdolnościach np. Zwinka, Czarnucha. To dopiero były imiona. I to bez rankingu. Nasi przodkowie wierzyli zresztą, że za pomocą imion można wpływać na ludzki los. A także, że w każdym imieniu zawarta jest wróżba. Chciałoby się rzec, że mamy podobnie z tą różnicą, że wybierając imię dla dziecka pierwsze co to przychodzi nam na myśl, to czy znam kogoś o takim imieniu? I jaki jest? Fajny czy go nie lubię, albo jak sobie radzi w życiu, bo jak słabo to odpada. Mamy tak? No mamy. Wiele osób ze świata publicznego zmieniało zresztą swoje imiona, żeby lepiej brzmiały i były bardziej medialne np. Marilyn Monroe to Norma Jean Baker, a Pola Negri to nasza Apolonia Chałupiec.
Przez wiele lat prowadzono też badania nad konotacją imion i stworzono coś co nazywa się Skalą Konotacji, w której wyodrębniono kilkadziesiąt (naprawdę dużo) najczęściej wymienianych cech. Natomiast główne 6 jakie stosował w analizie czynnikowej np. Mehrabian to: Pomyślność/Successful (ambitny, inteligentny, twórczy), Moralność/Morai (posłuszny, wzbudzający szacunek, religijny, lojalny i prawdomówny), Popularność/Healthy (zdrowy, atletycznie zbudowany, przystojny, wzbudzający zaufanie, asertywny), Ciepło/Warm (kochający, troskliwy, uprzejmy, wspaniałomyślny), Pogodne usposobienie/Cheerful (wesoły, dowcipny, przyjacielski), Męskość - Kobiecość/Masculine - Feminine
Cytując prof. Uniwersytetu Rzeszowskiego dr hab. Krystyna Leśniak-Moczuk, socjolog ”To ludzie nadają blask imieniu swoimi zacnymi czynami, cechami, kolejami życia”.
I jak tu się nie zgodzić z tym? Zresztą uważam, że z tym jak z horoskopami, czasem trafisz a czasem nie, bo przecież nie każdy Tomasz będzie wątpiący, Brutus podstępny, a Ewa kusząca. Ważne jest jednak, żeby decyzja była przemyślana, bo potem nie my się tym imieniem posługujemy, a ktoś kogo obdarzyliśmy życiem.
Tak na koniec, bo przecież nie może się obyć bez żadnej dygresji do żyrafy. Zupełnie przypadkiem odkryłam, że dwa lata temu we wrocławskim ZOO urodziła się taka jedna, która dostała imię jak ja. Oto ona, żyrafa Irma:
https://instagram.com/juniorirma?igshid=v7k6oyh15prd
Prawda, że urocza? Myślicie, że to przypadek? Nie sądzę. Aż żałuję, że dopiero teraz to znalazłam, bo tyle razy byłam w tym mieście i nie odwiedziłam jej, nie mówiąc o wspólnej fotce. Ale co się odwlecze, to nastąpi. Koniecznie.

#imiona, #wybór, #życie, #konotacja, #wpływ, #lifestyle, #decyzje