top of page

"Bo jo Cię kocham"..i nie tylko od święta..

  • Zdjęcie autora: Irma Głowińska
    Irma Głowińska
  • 7 lut 2021
  • 5 minut(y) czytania

Zaktualizowano: 22 sty 2023


ree

Sprawdzaliście kiedyś kalendarz nietypowych świąt?

Takich mniej popularnych niż zbliżające się wielkimi krokami Walentynki. Wiecie, że na przykład wkrótce czeka nas:

a. Dzień dojeżdżania do pracy rowerem zimą - szacun dla tych, co to robią, a przy całej tej modzie na morsowanie, zastanawia mnie dlaczego nikt mniej lub więcej sławny nie wrzuca fotek jak popitala rowerkiem z koszyczkiem przy -10 i więcej

b. Dzień Pizzy - szkoda w sumie, że nie blatów, bo bez nich pizza jakby nie ta sama, ale jak to w życiu "back office" też zawsze w ukryciu

c. Dzień Hipopotama - ale to, że tak po tej pizzy? No niby mówi się, że drożdże strasznie rozdymające

d. Dzień Prezerwatywy - ciekawi mnie czy producenci z tej okazji wypuszczają limitowaną serię, niczym happy socks?

e. Dzień Kajdanek - jakiś ten luty dwuznaczny albo może mi się wydaje, ale jak dla mnie kolejna okazja do wzrostu przyrostu naturalnego

f. Dzień pozdrawiania blondynek - zupełnie nie rozumiem dlaczego akurat blondynek i jak już, to w jaki sposób pozdrawiać:-)

no i wiele wiele innych


Ale tak naprawdę ten miesiąc jest zdominowany wyłącznie przez jeden dzień, wokół którego cały biznes się kręci. Jednym słowem w lutym zalewa nas wszystkich fala miłości. I jak z każdym świętem są zwolennicy i przeciwnicy, Ci co uznają i Ci co kategorycznie "cudzych" nie będą czcić i obnosić z uczuciami akurat tego dnia, jak im każą. Tylko czy obnoszą się kiedykolwiek potem?


Czym tak naprawdę jest miłość? Strzałą amora gnającą z góry z prędkością światła i umaczaną w jakimś narkotycznym ekstrakcie z dłuższą datą przydatności? A może reakcją chemiczną z tablicy Mendelejewa, gdzie wystarczy zmieszać:

K potas

O tlen

C węgiel

H wodór

Am ameryk

i poczuć motyle w brzuchu, dopóki się nie ulotnią.


Eksperci z Centrum Nauk Kopernika rozłożyli na czynniki pierwsze tą biologiczno-chemiczną reakcję łańcuchową, aby stwierdzić, że aby paść trupem na czyjś widok czy być rażonym piorunem jej spojrzeń najpierw musimy być:

a) uwiedzeni zapachem - nie chodzi o to, żeby mieć na sobie całą ofertę Sephora, ale o naturalną woń, która delikatnie i zmysłowo podrażni nasze nozdrza, wbijając się tą drogą niczym koń trojański do naszego ośrodka decyzyjnego czyli mózgu;

b) nasze szare komórki muszą zacząć "świecić" - zupełnie jak robaczek świętojański czyli błyszczą nam oczy i nie da się ukryć, że coś jest na rzeczy;

c) jak w narkotycznym transie - od euforii po depresję, zaczyna się wewnątrz nas emocjonalny diabelski młyn z brakiem snu i napadami ekstazy;

d) na adrenalinowym szczycie - oblewamy się rumieńcem, jak dziewica na balu, serce wali jak oszalałe, ciśnienie na maksa, glukoza pikuje w górę jak u cukrzyka, a żołądek się kurczy i stajemy się przykładem, że samym powietrzem da się żyć;

Klasyka zakochania czyli fenyloetyloamina (PEA), noroadrenalina, dopamina i serotonina – neuroprzekaźniki sprawiające, że wariujemy z miłości. Niestety albo stety ale z badań wynika, że zwykle pomiędzy 18 a 48 miesiącem (czyli 2-4 rokiem) związku, cały buzujący na starcie w nas ogień miłości powoli się wypala i zaczyna gasnąć. Co wtedy? Jak w laboratorium trzeba podgrzać fiolkę do odpowiedniej temperatury, ale ostrożnie, żeby nie wybuchła.


Emocje czy uczucia?

Wcześniej wydawało mi się, że przecież to jedno i to samo. A jednak. Emocje odzwierciedlają nasz stan umysłu, ciała a nawet duszy. Często są szybką reakcją na zdarzenia jakie w danym momencie przeżywamy, a także na innych ludzi. Możemy czuć strach, radość, gniew, zdziwienie lub rozczarowanie.

Uczucia natomiast są bardziej złożone i często definiują procesy psychiczne odzwierciedlające nasz stały stosunek do pewnych osób, przedmiotów czy sytuacji. Przeżywamy coś emocjonalnie i jesteśmy świadomi rodzących się w nas uczuć, przeżyć.


Miłość jest uczuciem, ale też może określać typ relacji i zachowań międzyludzkich, a w chrześcijaństwie określana jako najważniejsza ze cnót. Miłość to siła napędowa każdego jestestwa. Nie ma na tej planecie organizmu żywego, który nie potrzebowałby miłości i jej brak nie wpływałby negatywnie na jego funkcjonowanie. To silne uczcie, którego pragniemy z chwilą pierwszego oddechu towarzyszy nam przez całe życie, wpływając na nasze decyzje czy działania aż do ostatnich dni. Jedno słowo a tyle w nim ukrytej mocy.

Poznajemy kogoś i pierwsze pytanie w głowie jakie się pojawia to ma kogoś? A jak nie ma to potem, oj biedaczek, taki tu sam samiuteńki, to pewnie nie ma się do kogo przytulić. Naturalnie i odruchowo mierzymy innych miarką miłości, a wręcz sukcesów na tym polu. Dlaczego jedni mają z tym problem, a inni nie muszą nawet wyjść z domu, żeby przeżyć klęskę urodzaju? Czy to jest kwestia szczęścia czy może diabeł tkwi w szczegółach.


Kto ma łatwiej i od czego to zależy?

Amerykanie lubią wszystko badać i sprawdzać, szczególnie czy nadal są w targecie po zjedzeniu góry burgerów, więc wrzucili też na tapetę temat atrakcyjności zewnętrznej i jej wpływ na znalezienie drugiej połowy i szczęście w miłości. Okazało się, że wszystko zależy od miejsca na świecie, w którym żyjemy. Jest znaczna różnica między miejscami, w których równość płci nie stanowi problemu, a tymi, gdzie wciąż rządzi kult macho, a panie mają tylko wyglądać, a nie zabierać głos.

Tak więc uroda nie ma już tak wielkiego znaczenia dla mężczyzn w rozwiniętych krajach naszego świata, a liczy się najbardziej inteligencja i zaradność. Mówiąc wprost termin leżę i pachnę odszedł do lamusa, bo ładna ale nie zaradna nie jest idealną kandydatką na partnerkę. Bardziej doceniają, to czy ich wybranka ma silną osobowości oraz partnerski podział obowiązków, a stabilizacja finansowa to podstawa. Wreszcie równy wkład każdej ze stron w związek, tyle samo dawane co brane, bez oczekiwania na papucie i piwko podane pod nos. Termin kura domowa może w równej mierze określać obie płcie wobec tego.


Brak szczęścia w miłości? Ratunku i co dalej:

a) odczaruj lustro - nie musisz być Penelope Cruz, aby przyciągać do siebie płeć przeciwną. Tu nie chodzi o bycie idealnym i pięknym zewnętrznie, bo wystarczy zadbać o to co w środku, aby rozgrzać pod piecem. Popatrz na siebie mniej krytycznie, podkreśl to co masz fajne, dodaj do tego uśmiech oraz życzliwość i ruszaj w świat.

b) przestań udawać, że tego nie potrzebujesz - najlepszą wymówką jest, że praca najważniejsza, bo teraz to kariera, pęd za osiągnięciem czegoś, a miłość to wywraca świat do góry nogami, robi wodę z mózgu i spowalnia w podejmowaniu decyzji. A tak naprawdę to marzysz, żeby ktoś Cię przytulił, odgarną kosmyk z czoła i powiedział, że dzisiaj byłaś zajebista.

c) przestań się bać niepowodzeń - ile randek trzeba odbyć, żeby trafić na swoją drugą połówkę? Tyle ile trzeba więc przestań chować wrażliwość pod płaszczem zimnej, silnej i niezależnej na wypadek, że znowu czeka Cię kolejna seria pierwszych randek. W najgorszym wypadku będziesz mieć obcykany fragment "proszę powiedzieć coś o sobie" na 5.

d) zejdź z piedestału - pokutujemy przez utarte stereotypy, kwestie wyniesione z domu czy wpojone zasady. Królowa jest jedna więc nie ma co srać wyżej niż się podskakuje i grać niedostępną, bo mówili, żeby nie być łatwą. Jak Ci się podoba, to nie trzepocz rzęsami, bo zrobisz przeciąg, a zwyczajnie zacznij rozmawiać.

e) mierz siły na zamiary - jak będziesz wzdychać do Brada Pitta mimo, że po rozwodzie, to pewnie nic z tego nie wyjdzie dlatego lepiej jak wycelujesz lokalnie i bardziej przyziemnie.

f) pogrzeb przeszłość - nie ciągnij za sobą niepowodzeń i nierozliczonych poprzednich tematów bo będą dzwonić przy każdym kroku jak echo w kościele. Nie pchaj się też w kolejną historię kiedy nie wyrwałaś zadry i nie posypałaś rany solą. Tylko zamknięty rozdział pozwoli Ci w pełni otworzyć się na nową miłość.

g) pokochaj siebie - chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego)


Dużo miłości Wam życzę Kochani, nie tylko z okazji Walentynek.


 
 
 

Komentarze


bottom of page